poniedziałek, 29 sierpnia 2016

*Zaskakujący pomysł*

Hermiona i Draco ciągle, nie mogli uwierzyć w swoje nieszczęście, które ukazało się kilka minut temu w Wielkiej Sali, na ceremonii przydziału. Siedzieli  osobno przy swoich stołach, patrząc się na siebie ze smutkiem w oczach. Draco, który należał do domu Slytherina nie wiedział, czy się cieszyć czy płakać w tak żalosnym momencie w jakim się znalazł. Z początku, gdy tiara przydzieliła go do Slytherina poczuł falę ulgi przechodzącą przez jego ciało, bo nie musiał się obawiać złości swojego ojca. Szybko jednak przypomniał sobie o dziewczynce,która została przydzielona do domu Gryffindora, i od razu poczuł wzbierającą falę smutku, żalu ale i złości. Zastanawiał się, dlaczego nie mógł być z Hermioną razem w domu, nawet nie myślał o jednym z domów w których są, ale myślał o pozostałych jak Ravenclaw,czy Haffelpuff. Na pewno pasowali razem, chociaż do jednego z nich.. Myślał gorączkowo, i nawet insynuował,że po prostu tiara przydziału, jest bezwstydną kłamliwą czapką. Gdy jednak zastanowił się nad swoim oskarżeniem, poczuł się głupio, bo jednak tiara ma swoje lata i wie lepiej prawda?-pomślał. Malfoy, spojrzał na dziewczynkę i od razu poczuł jak jego mięśnie się rozluźniają, dopiero teraz zauważył jaki był spięty. Zrozumiał, że dziewczynka wpływa na niego uspokajająco.
Wpatrujac się w siebie nawzajem przyjaciele, nie zauważyli j
,że ceremonia wreszcie dobiegła końca.
Hermiona pierwsza odwróciła wzrok, ponieważ po sali przeszedł głos starego człowieka, który stał na środku wielkiej sali.
-Witam was bardzo serdecznie, w kolejnym roku nauki.. Jak wiecie albo i nie wiecie-tutaj nieznacznie się uśmiechnął- jestem Albus Dumbledore, dyrektorem tej jakże magicznej szkoły-zachichotal ze swojego jakże, malo śmiesznego żartu.- Mam nadzieje, że wszyscy uczniowie odpoczeli i są gotowi na dużą ilość nauki!. Zwracam się z prośbą do was moi mili.. Abyście nie zapedzali się w rejony zakazanego lasu jak i trzeciego piętra.-Tu spojrzał na wszystkich uczniów.- I pamiętajcie.. Bądźcie pracowici a spotka was nagroda! A teraz nie przedłużając, JEZDZ CIĘ , BAWCIE SIĘ, ŚMIEJCIE SIĘ! NO TO ŻYCZĘ SMACZNEGO! MNIAAM!-starzec zamlaskał i klasnął w dłonie. Po zrobieniu tej czynności na pustych misach, wyrosło pełno jedzenia, a w kielichach dużo soku dyniowego.
Hermiona nie mogła się na patrzeć na górę jedzenia, która znajdowała się przed nią. Spojrzała ostatni raz w stronę Draco i zaczęła wcinać wszystkiego po trochę.
Gdy wszyscy się na jedli, brudne miski i kielichy po soku dyniowym  zalśniły czystością. Jednak to nie był koniec uczty. Przed nimi stanęły wielkie misy z wszystkimi smakami lodów. Przez salę przeszła fala pisków. Hermiona spojrzała ukradkiem, na Draco, który od dłuższego czasu wpatrywał się w dziewczynkę. Granger zarumieniła się pod jego spojrzeniem. Nie wiedziała, dlaczego zawsze reagowała na Draco, rumieńcem, czy nawet plątaniem słów. Dziesięć minut później,gdy większość osób zjadła lody wielkości małych drzew, uczta dobiegła końca.
-MOI MILI, MAM NADZIEJĘ!,że najedliscie się, i napoiliście się, ponieważ uczta dobiegła końca a teraz do waszych dormitorium zaprowadzą was prefekci waszych domów. Miłych snów!- powiedział dyrektor uśmiechając się promiennie, po czym usiadł na swoim miejscu patrząc na uczniów wstających z miejsc.
-NO JUŻ, GRYFFINDOR PROSZĘ ZA MNĄ! ZA MNĄ PROSZĘ!-krzyczał tęgi chłopiec o płomienistych rudych włosach. Miał na sobie, czarną szatę, oraz odznakę prefekta,koloru domu Gryffindora.
Hermiona, wstajac z miejsca szukała gorączkowo spojrzeniem Malfoya. Chciała, życzyć mu dobrej, spokojnej nocy, ale nigdzie nie mogła go dostrzec. Dziewczynka mimowolnie posmutniała zwieszając głowę.
H
-Hermiono!- krzyknął znajomy głos, odbywający się za dziewczynką. Hermiona odwróciła się wypatrując chłopca, który ją zawołał.
-Draco! Cześć!-powiedziała, uśmiechając się w stronę biegnącego do niej chłopca.
-Chciał... Eeh.. Chciałem, życzyć ci dobrej nocy wysapał, w jej stronę, zmęczony po szybkim przebiegnięciu.
Hermionie zrobiło się ciepło, na sercu. Naprawdę obawiała się, że nie będą się już zacząć przyjaźnić, z powodu rozdzielenia do innych domów.
- Miłej nocy Malfoy.. Cieszę się, że jeszcze o mnie nie zapomniałeś- powiedziała żartobliwie.
Draco uśmiechnął się do dziewczynki, podchodząc do niej bliżej i przyciągając do przytulenia.
-Hermiono, NIGDY o tobie nie zapomnę.. Pamiętaj o mnie, nie ważne co się stanie..- powiedział ściskając ją jeszcze mocniej. Dziewczynka,oddała uścisk, lekko marszcząc nosek w geście niezrozumienia.
To oczywiste,że nigdy go nie zapomni. Jednak dziewczynka tylko kiwła głową na znak,ze rozumie  i nigdy go nie opuści. Chłopiec ostatni raz, spojrzał na Hermionę, odwracając się w przeciwną stronę. Hermioną lekko oszołomiona, pobiegła w stronę swoich domowników.
Dziewczynka idąc z tyłu za prefektem, myślała o tym, co powiedział jej Draco.. 'Pamiętaj o mnie.. Nie ważne co się stanie..' - powtórzyła słowa chłopca. Co się kryło za tym wyznaniem?- myślała gorączkowo. Dziewczynka była tak zamyślona, że nawet nie zauważyła schodów, które się przemieszczały.
-No i jesteśmy! To będzie wasz dom na następne lata!.. KLUSECZKI CIĄGUTKI- z rozmyślań wyrwał Hermionę, prefekt.
Przed nimi gruba dama, otworzyła im przejście do ich domu. Wszyscy zaczęli wzdychać w geście aprobaty. W domu dominował kolor czerwony z złotem. Sama Hermiona rozdziawiła usta. Poczuła podekscytowanie,nową przygodą, nowym etapem w jej życiu.
-Po lewej stronie są pokoje dla dziewcząt, po prawej chłopców.. Ja jestem Percy, miłej nocy.-zwrócił się do pierwszorocznych prefekt, po czym zostawił ich w salonie. Dziewczynki rozdzieliły się tak jak i chłopcy. Hermiona będąc już w swoim pokoju rozmyślała o nadchodzącym jutrem, jak i nowymi lekcjami. Przed zaśnięciem, myślała o Draco, czy już śpi? A może, poznaje nowych przyjaciół.?- z tym pytaniami zasnęła w głęboki sen.
Draco w tym czasie, został powiadomiony o nienawiści, która jest głównie z Slytherinem i Gryffindorem. Chłopiec, miał w gule w gardle, którą nie mógł przełknąć. Szybko pobiegł do swojego pokoju, w którym zaczął gorączkowo szukać jakiegoś rozwiązania, w takiej sytuacji. Lubił Hermionę, a dosłownie pięć minut temu dowiedział się,że nie może z nią rozmawiać oraz,że jest jego.. Śmiertelnym wrogiem.
Kładąc się bezsilnie na łóżko, podejmował bardzo trudną decyzję.
-Od jutra, będę unikać Hermionę.-szepnął ,nie mogąc się wysilić.
Po tym, długo myślał o ich obietnicy.. Której obiecał nigdy nie zdradzić.-Przepraszam..- wydał z siebie ostatni dźwięk, po czym zasnął w płytki sen.


****
Następnego dnia Hermiona, zbudziła się dosyć wcześnie, przetarła oczy siadając na łóżku, rozglądając się po pokoju. Zauważyła, że cztery dziewczynki jeszcze znacznie śpią. Spojrzała na zegar na szafce nocnej,który wskazywał godzinę siódmą rano. Dziewczynka wiedząc, że nie zaśnie ponownie, wstała idąc do toalety. Po umyciu się, ubrała na siebie mundurek szkolny, w spódnicę, sweter, krawat, czarne buty i szatę.
Gdy ubrała, się i pościeliła łóżko, spojrzała na zegar,który wskazywał godzinę  dwadzieścia po siódmej.
Dziewczynka stwierdzając, że ma czas wzięła książkę idąc do salonu wspólnego.

Draco, budząc się nadal Nie wierzył w jego pecha. Nie chciał, stracić Hermiony, ale wiedział też,że nie może go nikt zobaczyć z Hermioną, bo wtedy miałby kłopoty z swoim domem. Przeciągając się na łóżku, zerknął ukradkiem w stronę zegara,który wskazywał godzinę wpół do ósmej rano.Draco nie chcąc się spóźnić na śniadanie, wstał ubierając w biegu spodnie i sweter, na końcu zawiązał krawat. Pobiegł szybko, w stronę łazienki, w której zrobił wszystkie poranne czynności. Szybko wybiegł, z pokoju ruszając korytarzem w stronę wielkiej sali.

Hermiona, wychodząc z pokoju wspólnego, zauważyła Draco, chciała do niego podbiec ale chłopiec zauważywszy dziewczynkę szybko pobiegł w stronę swojego stołu. Dziewczynkę ten gest zadziwił, ale i zmartwił.. No bo jednak, dlaczego chłopiec na nią tak zareagował.
Dziewczynka wchodząc, do Wielkiej sali, spojrzała w stronę Draco, który za wszelką cenę unikał jej spojrzenia. Nie wiedział, że to będzie tak trudne zadanie.

Po pysznym śniadaniu, Hermiona chciała spróbować jeszcze raz, spróbować podejść do Malfoya. Ale za każdym razem gdy miała, już to zrobić chłopiec momentalnie, przyspieszał swoje tępo
Później dziewczynka, nie miała okazji do niego podejść,ponieważ zaczynały się lekcje, najpierw transmutacja z którą co ciekawe miała z Draco, , pozniej eliksiry, zielartswo, historia i wiele wiele innych przedmiotów. Gdy Hermiona, miała iść na obiad zauważyła Dracona,który stał pod jej domem.
Dziewczynka niewiele myśląc, podeszła do chłopca z pytaniem na twarzy.
-słuchaj Hermionko.. Przepraszam, że cię unikam, ale mój dom.. Kazali mi.. Ponieważ Gryffindor jest naszych. WROGIEM.. - powiedział ze smutkiem w głosie.
Dziewczynka, słysząc to wyznanie otworzyła usta chcąc coś powiedzieć, ale nic nie mogła wyksztusić.
Przez dłuższą chwilę, stała w osłupieniu patrząc się na chłopca..
- draco.. Chce mi się płakać.. Dobrze wiesz,że jesteś dla mnie WAŻNY.. I nie chce cie stracić.. Wymyślimy coś- powiedziała Hermiona po dłuższej ciszy. Patrzała się w niego z nadzieją w oczach,że może jednak się im uda.. Tylko jak? Zaczęła gorączkowo myśleć.. Na Hermiony usta, wkradł się uśmiech triumfu. Draco już wiedział, że ma plan.
- a wiec..-odezwała się dziewczynka.- będziemy udawać,że się nienawidzimy.. A po lekcjach możemy się gdzieś spotykać co ty na to?..- dokończyła, patrząc nie pewnie w chłopca.
Draco, który usłyszał plan dziewczynki uśmiechnął się szeroko, pomyślał, że to będzie o wiele lepsze od unikania dziewczynki..
-Zgoda, możemy zacząć od teraz.. Teraz obiaf, a więc przy wejściu do wielkiej sali, się 'pokłócimy'- powiedział uśmiechając z błyskiem w oku.
-Zgoda.- powiedziała dziewczynka, śmiejąc się, cichutko.
 Idąc razem do sali, myśleli nad słowami jakimi się poczęstują przed wejściem do sali..  Zdecydowali się na coś pospolitego.
Będąc przy wejściu do sali, zaczęli się patrzeć na siebie z wrogością w oczach.
-Nie łódź sie, NIKT CIĘ NIE BĘDZIE CHCIAŁ!- krzyknął Draco, łypiąc groźnie na dziewczynę
-TAK? IDŹ SIĘ WYPCHAJ TU GŁUPIA FRETKO!- krzykła dziewczynka e stronę przyjaciela.
-Ta.. COKOLWIEK GRANGER. - powiedział odwracając się w jej stronę, tak aby nikt nie  zauważył puszczanego w jej stronę, perskiego oka.
-Taa. COKOLWIEK MALFOY.- powiedziała Hermiona z wyraźną kpiną w głosie.
W wielkiej sali, wszyscy wpatrywali się w ich dwójkę. Hermiona i Draco szli wkurzeni do swoich miejsc.
Gdy usiedli, wszyscy jak jeden mąż,powrócili do swoich rozmów.
Hermiona i Draco widząc, że nie są już więcej w centrum uwagi, uśmiechneli się w swoją stronę.
------------------------------
HEJ! Przepraszam, że tak długo nie poszłam rozdziałów, ale mój laptop jest u wujka a więc, nie mogłam pisać.. Ale nie mogłam się powstrzymać, więc napisałam ten rozdział na telefonie! Nawet nie było tak,źle :) Mam nadzieje, że i wam się spodoba. Kochani czekam na wasze komentarze, i miłego czytania. X

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

*Tiara Przydziału*

Wysiadając z pociągu ,Hermiona była bardzo podekscytowana, ale i też zmartwiona, tym do jakiego domu się dostanie. W szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart , przydzielają uczniów, do swoich domów, w których będą spać,uczyć się, mieszkać przez cały okres szkolny, przez całe okrągłe siedem lat. Dlatego też, Hermiona była tak przyjęta, tym do jakiego domu, się dostanie. Traktowała to jak kolejny test, który musi jej wyjść dobrze. Były to domy, czarodziejów którzy stworzyli Szkołę Hogwart, byli to wybitni zdolni czarodzieje.
Helga Hufflepuff, Rowena Ravenclaw, Godryk Gryffindor oraz Salazar Slytherin. Hermiona nie wiedziała, w jaki sposób będą przydzieleni do domów, dlatego zna wszystkie zaklęcia na pamięć, jak i niektóre sama przetestowała. Żołądek pod skoczył jej do gardła, jej twarz zrobiła się blada jak trup.. A co jak.. Będę musiała się .. Z kimś.. Zmierzyć?.. OH..- zapytała się w myślach.- przecież mi się nie uda i... Odeślą mnie  z powrotem do domu...- takie myśli krążyły jej po głowie, przez całą drogę do drzwi pociągu.
Jej dalsze myśli ,które były nie do zniesienia, przerwał silny głos, odbywający się od wielkiego, włochatego mężczyzny.
-Pierwszoroczni! Pierwszoroczni! Za mną! Ruszać się!.. - krzyczał,próbując przekrzyczeć falę, podniecenia. Dziewczynka, jakby wyrwana ze snu, przypomniała sobie o chłopcu, który towarzyszy jej w drodze, kawał czasu. Już chciała go przeprosić za zapomnienie o całym bożym świecie, ale gdy tylko się odwróciła w jego stronę, zobaczyła na jego twarzy pełne skupienie i jakby był myślami daleko stąd. Hermionie ulżyło, nie chciała stracić już pierwszego dnia, nowego przyjaciela, który swoją droga był, bardzo miłym chłopcem. Darzyła go szczera sympatią, która nasilała się z każdym momentem. Draco który wrócił do rzeczywistości, zobaczył,że Hermiona jest strasznie spięta a jej kolor skóry nie jest już ładnie zaróżowiony, tylko niesamowicie blady. Nie myśląc za wiele chwycił jej drobną,zimną rączkę i ścisnął w geście pocieszenia.
Hermiona, zaskoczona jego ruchem obróciła głowę w jego stronę, z wypisanym na twarzy zdezorientowaniem. Draco,który zobaczył wyraz jej twarzy, szybko cofnął rękę, oblewając się szkarłatem na policzkach.
-oh Draco.. Nie chodziło mi o to.. Potrzebuje tego.- powiedziała z delikatnym uśmiechem na twarzy, ściskając jego blada rękę.
Draco odwzajemniając uśmiech, całkowicie się rozluźniając ,myśląc o tym co będzie jeśli jego ojciec dowie się,że nie jest w Slytherinie.. Po jego plecach przeszły  ciarki.. Nie.. Nie chciałby wiedzieć. Potrząsnął głową, chcąc zapomnieć o obrazie jego ojca w myślach, zdenerwowanego do szpiku kości.
Draco starał się szybko zapomnieć o jego złym ojcu, który prawdopodobnie byłby skłonny zabić, go tylko dlatego,że nie jest w domu Slytherina. Chłopiec spojrzał na Hermione,która szła obok niego wpatrzona w swoje buty, zamyślona, wydawała się szczęśliwa, jakby podekscytowana. Uśmiechnął się, bardzo, lubił patrzeć, na nią jak jest rozpromieniona. -Ruszać się! Pierwszoroczni!- powiedział olbrzym do wszystkich idących za nim.
Hermiona spojrzała na włochatego, i od razu, spojrzała też na Draco, który wpatrywał się w dziewczynkę z uśmiechem na ustach, dziewczynka odwzajemniła jego uśmiech. Rozmawiali przez całą drogę, która prowadziła nad rzekę. Kilka minut,później zatrzymali się nad wielką rzeką.
Hermiona zobaczywszy,łódki już wiedziała co będą musieli zrobić.. I wcale ten pomysł jej się nie spodobał.
-No.. Cholibka.. pierwszoroczni! Wsiadać!-powiedział olbrzymi człowiek.
Draco wysiadając do łódki patrzył się na Hermione z uśmieszkiem na twarzy
-To co? Wchodzisz? Czy mam cię wepchnąć?-zapytał z drwiącym uśmieszkiem na twarzy.
Dziewczynka skrzyżowała ręce na klatce piersiowej stojąc z wymalowaną na twarzy pewnością siebie,ale wewnątrz nie była taka pewna siebie.
Chłopiec uniósł jedna brew do góry, krzyżując ręce na klatce piersiowej wpatrując się w Hermione intensywnie. Gdy Dziewczynka już nie wytrzymywała jego spojrzenia, chłopiec nagle się obrócił w przeciwną stronę, uśmiechając się pod nosem.
Hermiona, nie wiedząc o co chodzi otworzyła usta aby się zapytać,czy coś się stało, ale za nim miała szanse na to,  Draco obrócił się napięcie, biorąc dziewczynkę w pasie, i wciągając ją do łódki.
-AH!- dziewczynka zapiszczała głośno w geście zmieszania, nie wierzyła, w jego pewność siebie.
Dziewczynka już miała mu wykrzyczeć mu w twarz jak się zachowuje, ale przeszkodził jej w tym stojący przed nimi olbrzym z  szerokim uśmiechem na ustach.
-No cholibka.. Robi nam się tutaj piękna para.. Ale no.. Poczekajcie tak do czternastki co, cholibka..- powiedział patrząc się na Draco i Hermione, z brodatym uśmiechem.
-No pierwszoroczni, RUSZAMY! - olbrzym krzyknął, a łódki zaczęły same płynąc. Hermiona, była zafascynowana tym odkryciem.
Dziewczynka spojrzała w czyste bezchmurne niebo, księżyc oświecał im drogę w stronę Hogwartu. Hermiona spojrzała na chłopca i uśmiechnęła się nieznacznie w jego stronę.

 Po kilkunastu minutach ciszy Hermiona i Draco  zaczęli rozmowę, do którego domu chcieliby zostać przyjęci.
-Wiesz Hermiono.. Bardzo chciałbym zamieszkać w Gryffindorze.. Ale mój ojciec.. Jakby się o tym dowiedział..-powiedział przy tym znacznie  markotniejąc.
Hermiona poczuła się okropnie.. Dlaczego jego ojciec.. Jest taki surowy dla Draco? Dlaczego nigdy mu nie okazał miłości?-pomyślała dziewczynka.
Hermione zalała fala gniewu, na jego ojca. Nie zastanawiając się dłużej,dziewczynka przesunęła się do chłopca
- Draco... Twój ojciec.. Na pewno byłby z ciebie dumny.- powiedziała kładąc głowę na jego ramieniu.. Mówiąc to nie była tego taka pewna ale nie chciała, też mu sprawić większej,przykrości.
Chłopiec uśmiechnął się w stronę dziewczynki z wdzięcznością wypisaną na twarzy.
-Ja  też chciałabym być w Gryffindorze.. Ale byłoby świetnie jakbyśmy razem byli w tym samym domu, prawda?-powiedziała, uśmiechając się do Draco.- ale.. Jeśliby było tak,że jednak nie będziemy z sobą.. Obiecasz mi,że będziemy nadal się przyjaźnić?- dokończyła z stoickim spokojem, w duchu jednak była, spięta  oczekując odpowiedzi.
Draco odwrócił się całym ciałem,w stronę dziewczynki patrząc na nią ciepło.
- OBIECUJE.. Zawsze będę cię LUBIĆ nie ważne,czy będziemy RAZEM mieszkać w domu, czy też nie.- powiedział szczerząc zęby w uśmiechu w stronę dziewczyny.
Hermionie, jakby kamień z serca spadł, to było cudowne uczucie.

Jeszcze długo po tym oświadczeniu Draco i dziewczynka,rozmawiali i spędzali czas na wygłupach.
-uwaga! Schylić głowy!- zawył olbrzym, ponieważ płynęli prosto przez most.
-Hermiono.. Spójrz- Powiedział Draco wskazując jakiś punkt palcem. Dziewczynka odruchowo, obróciła się napięcie patrząc w pokazany punkt.
-Woah..- Hermionie tylko udało się westchnąć.. Żadne słowa nie przechodziły jej przez gardło.
Na wskazanym przez Draco punkcie ukazał się Wielki Zamek. Dziewczynka wiedziała,że to jest szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
Hermiona i Draco uśmiechnęli się w swoją stronę.
Łódki podpłynęły w stronę brzegu.
-No pierwszoroczni! Wyskakujemy!- krzyknął brodaty, w stronę dzieci.
Wszyscy wysiedli i udali się w stronę głównego wejścia.
- no, cholibka.. Zostawiam was.- powiedział wielki człowiek.
-Dziękuje ci Hagridzie.. Pozwól,że ja się teraz nimi zajmę.- powiedziała chuda pani o czarnych jak węgiel włosach, w zgniło zielonej szacie, i kapeluszu na którym znajdowała się fretka.
- zaraz wejdziemy do Głównej Sali, ale na początku poprawcie swoje szaty..- tu znacznie spojrzała na chłopczyka z okropną ropuchą w rękach.- oraz dopilnujcie aby jakoś wyglądać. Jestem profesor...
-MC.GÓWNO! PROFESOR MCGÓWNO! HA HA HA HA!- usłyszeli okropny głosił nad ich głowami. Wszyscy zwrócili głowę na dużego ducha, poplamionego krwią. Hermiona była przerażona, jeszcze nigdy nie widziała ducha.
-IRYTKU! ZJEŻDŻAJ MI STĄD! I TO JUŻ!- krzyknęła starsza pani, z wyraźnym potępieniem w głosie.
- Jestem profesor McGonagall, uczę tutaj transmutacji, oraz jestem opiekunką domu Gryffindora.- powiedziała, z spokojem.- a teraz za mną.-dokończyła krocząc śmiało do głównej sali wejściowej.
Wchodząc do sali zauważyli cztery wielkie stoły, które były rozdzielone na  dwa, po lewej, i dwa po prawej stronie.
Na samym końcu stał długi stół, dla nauczycieli, jak i dyrektora tej szkoły.
- jak wyczytam wasze, nazwiska siadacie na tym o to krześle-pani profesor wskazała na niewielki stare krzesło.- oraz wkładacie na głowie tiarę przydziału- dokończyła.
Hermionie, ulżyło na sercu, ponieważ, nie musiała walczyć !
Gdy Hermiona, powoli się rozluźniała, usłyszała swoje nazwisko.
-Granger!- zawołała McGonagall.
Hermionie włosy stanęły dęba, a jej ręce zaczęły się pocić.. Szybko spojrzała na Draco, i podeszła do krzesła. Chwyciła tiarę przydziału, i włożyła ją sobie na głowę.
-Hm.. No no.. Widzę DUŻO ODWAGI, dużo pracowitości, lojalności wobec tego.. -GRYFFINDOR!- zawyła stara tiara.
Hermiona, spojrzała na chłopca uniosła kciuki w górę, i podeszła do stołu, w którym wybuchł gwizd, śmiechy , i oklaski.
Zaraz po przedstawieniu się, usłyszała wywoływanie kolejnych osób.
-MALFOY!- krzyknęła pani profesor.
Hermiona zamarła, trzymając mocno kciuki aby był przydzielony do jej domu.
-SLYTHERIN!- wykrzyknęła tiara.
Hermiony wzrok i Draco się spotkały, wyglądali na smutnych, ale od razu obraz z przed kilkunastu minut o obietnicy, ukazał się im w głowie, i już wiedzieli..,że będzie ciężko.. Ale kto powiedział, że nigdy miało nie być?.

------
Koniec! Oto trzeci rozdział.. Pisałam go drugi raz, ponieważ, za pierwszym razem mi się usunął.. Czekam na wasze cieple komentarze. Miłej nocy, albo i Dnia. xx



wtorek, 9 sierpnia 2016

*Nasze pierwsze spotkanie*



Peron, który miał numer dziewięć i trzy czwarte,był wyłącznie dla uczniów którzy będą uczęszczać jak i uczęszczają do szkoły Magii i Czarodziejstwa w szkole Hogwart. Pierwsze co ujrzała Hermiona po dostaniu się na właściwy peron,był wielki, lśniący czerwony Express. Dziewczynka pierwszy raz jechała do szkoły Magii i Czarodziejstwa, była bardzo podekscytowana. Nigdy nie była świadoma swoich nadprzyrodzonych zdolności,ponieważ jej rodzice nie pochodzili z świata czarodziejów. Hermiona pochodziła z rodziny mugolskiej-(zwykłych pozamagicznych ludzi). Peron, który dziewczynka ujrzała po przebiegnięciu na  białą barierkę,był wielki i było widać,że to nie był zwykły mugolski przystanek. Dominowała na peronie o numerze dziewięć i trzy czwarte- krwista czerwień,która była na pięknych cegłach. Po prawej stronie Hermiona ujrzała wszelkie rodzaje sów, nigdy czegoś takiego w życiu nie widziała,były śnieżne, puchacze,uszatki i wiele wiele innych. Po dokładnych oględzinach peronu,dziewczynka popchnęła swój ciężki wózek ruszając do najbliższego wejścia do Expressu.
-Eh.. ah.. Nie.. Nie dam rady sama.- wysapała, próbując wtaszczyć ciężki kufer do środka pociągu.
Hermiona gorączkowo rozglądała się po peronie w poszukiwaniu, kogoś kto mógłby jej pomóc.
-Potrzebujesz pomocy?- zapytał jakiś chłopięcy głos.
Dziewczynka natychmiast obróciła się w stronę wydawanego dźwięku,chłopiec stał tuż za nią.
Był to szczupły chłopczyk o bardzo jasnych włosach, i jasnych zielonych oczach. Miał na sobie czarny garnitur,który wyglądał na dosyć drogi.
-Ekhm.. Tak, dziękuje- Odpowiedziała, uśmiechając się w stronę nieznajomego niepewnie.
Chłopiec odwzajemnił jej ciepłym uśmiechem,i pomógł jej wnieść ciężki kufer,do środka.
-Jestem Draco.. Draco Malfoy.- powiedział chłopiec wyciągając w stronę dziewczynki chudą dłoń.
-Oh, tak, Hermiona Granger, miło mi.- dziewczynka podała mu dłoń,ściskając je na przywitanie.
  -To może, wejdziemy już i poszukamy wolnego miejsca?-  Zapytał Draco, uśmiechając się w stronę dziewczynki.
Hermiona nie wypowiadając żadnego słowa, pokiwała głową i weszła do pociągu.
Szli razem ramię w ramię, raz po raz oglądając się i szukając miejsc, w których nie byłoby nikogo.

Gdy stracili nadzieję, na odnalezienie wolnych miejsc, weszli do ostatniego wagonu i zobaczyli jedno wolne miejsce, jakby było przeznaczone właśnie tylko dla nich.
Spojrzeli uśmiechając się do siebie, z radości odnalezienia wspaniałych miejsc.
Wchodząc zamknęli za sobą drzwi, po czym położyli wygodnie swoje kufy obok siebie, siadając wygodnie, raz po raz zerkając na siebie z krążącym uśmiechem na ich ustach.
Co dziwniejsze, nie przeszkadzało im wpatrywanie się w siebie wzajemnie. Wręcz przeciwnie, cieszyli się spokojem  jaki ich otaczał.


Po kilku minutach a może godzinach, wpatrywania się w siebie, Hermiona lekko poróżowiała na policzkach, nigdy nikt nie wpatrywał się w nią tak.. natarczywie. W starej szkole, do której chodziła, nikt nigdy nie zwracał na nią większej uwagi. Tak na prawdę zwracali na nią uwagę, tylko wtedy gdy  chcieli jej dogryźć albo zapytać się czy nie odrobiłaby  im jakiejś pracy domowej. Hermiona nie była zwykłą dziewczynką,  była też bardzo pracowita i mądra. Kochała czytać dużo książek i przede wszystkim lubiła uczyć się różnych przedmiotów. Dlatego właśnie nikt nie zwracał na niej większej uwagi, no może poza kolegami, którzy dzień w dzień, wyśmiewali się z jej krzywych zębów, i puszystych włosów. Dlatego tak bardzo się cieszyła pójścia do nowej szkoły, oraz dowiedzenia się,że jest czarodziejką.
-Nigdy cię wcześniej  nie spotkałem, na ulicy pokątnej- z zamyśleń wyrwał ją głos Draco.
Nie miała bladego pojęcia co mu na to odpowiedzieć. Wygląda na to,że on od zawsze wiedział jakiego jest pochodzenia. Ah.. A co jak mnie wyśmieje?- dziewczynka zadała sobie to pytanie w duchu.
- Ponieważ,nigdy tak na prawdę nie wiedziałam,że jestem czarodziejką,byłam tam raz, i to dość nie dawno temu...- spojrzała na niego, dość nie pewna, co na to odpowie.
Draco milczał dłuższą chwilę, zastanawiając się nad czymś bardzo uważnie, a Hermiona siedziała jak na szpilkach, w myślach karcąc siebie za to,że po prostu nie skłamała. Bardzo chciała mieć w Hogwarcie chociaż jednego przyjaciela.
Po dłuższej chwili, chłopiec spojrzał na nią po czym, delikatnie się uśmiechnął.
-Hermiono.. moi rodzice... jakby mnie teraz zobaczyli..  z osobą z rodziny MUGOLSKIEJ...  oni.. zabiliby mnie.- Powiedział, cicho patrząc się na dziewczynkę siedzącą na przeciwko niego.- Ale.. to nie ma dla mnie znaczenia, ponieważ LUBIĘ CIĘ, i nikt, nawet moi rodzice tego nie zmienią.- Dokończył zdanie, tym razem uśmiechając się szczerzej.
Hermionie jakby z kamień serca spadł, po usłyszenia tych słów, nigdy by nie chciała aby przez nią ktoś został ukarany a co gorsza zabity...- Dziewczynkę przeszyło zimno, a na jej ciele zagościła gęsia skórka. Zatrzęsła się.
- Oh, zimno ci? Masz- zdjął swój garnitur, okrywając ją szczelnie.-Dziwne, dość ciepło tu.. może się przeziębiłaś?- zapytał marszcząc brwi, w geście zmieszania i jakby.. troski?
- Dz.. Dzi.. Dziękuje- Hermiona wydukała przez zaciśnięte zęby.
Długo po tym, gdy Draco okrył ją szczelnie swoim nakryciem, śmiali się i wygłupiali w pociąg Express, który śmigał z dużą prędkością.
-Nie,.. nie wierzę.. Hermiono.. Ha. naprawdę?- Chłopiec wydusił przez napad śmiechu- Ugryzłaś Detistę?- dokończył, ocierając z kącików oczu łzę.
- Draco!, Nie.. Nie Detistę, Tylko Dentystę.. i tak, przez przypadek po prostu tak jakoś wyszło-zaśmiała się lekko, czując jak po policzkach rozlewa się fala gorąca.
- No nie.. tak przez przyp..
- KAWA, HERBATA, NAPOJE!- CIASTKA,FASOLKI WSZYSTKICH SMAKÓW I WIELE WIELE INNYCH!- KAWA, HERBATA, NAPOJE!- przerwała mu, starsza pani, która wiozła wielki wózek z przeróżnymi smakołykami. Hermionie dość głośno zaburczało w brzuchu,zawstydzona do czerwoności podbiegła do drzwi, aby zabrać sobie coś do jedzenia, jednak szybko się zatrzymała odwracając się w stronę Dracona.
-A ty? Chciałbyś coś?- zapytała, uśmiechając się promiennie.
-Nie dzięki.. nie jestem głodny- odpowiedział,odwzajemniając uśmiech,
Hermiona, nie wiele myśląc otworzyła drzwi, i udała się w stronę uśmiechniętej starszej pani.
-Ja poproszę Herbatkę i czekoladowe żaby,.. ah ii Fasolki wszystkich smaków.- dziewczynka, wzięła o co poprosiła i udała się w stronę Draco.


**
Po kilkunastu minutach, pociąg się zatrzymał. Draco i Hermiona spojrzeli na siebie uśmiechając się szeroko mówiąc jednocześnie- Dojechaliśmy.
Wysiadając, czuli się wspaniale, ponieważ wiedzieli,że ich przyjaźń utrzyma się długo i jeszcze dłużej.
__________________________________________________________________________________
                                                            TADAAM! Jest, jest kochani, udało mi się napisać drugi rozdział, to jest niesamowite,myślałam,że dzisiaj już go nie skończę, ale jednak jest!,
Mam nadzieję,że i wam się spodoba, czekam na wasze komentarze. I co sądzicie o takim Draco? Czy może jednak, nie będzie lubiał Harryego?. To tyle, buziaki. x~` Sylwia.

niedziela, 7 sierpnia 2016

*Mój pierwszy dzień*

Myślami byłam daleko,nie wiedziałam jak mam na to zareagować. Przed chwilą po dostaniu listu dowiedziałam się,że nie jestem zwykłą nastolatką. Jeszcze minutę temu, byłam zwykłą dziewczynką, która miała zacząć uczęszczać po wakacjach do gimnazjum,a tym czasem nie będę chodzić do zwykłej szkoły.
Moje dotychczasowe życie zmieni się diametralnie kiedy przekroczę próg szkoły Hogwart.
W liście,który teraz trzymam w rękach dowiedziałam się, że jestem czarodziejką,oraz,że mieszkam w rodzinie mugolskiej. Moi rodzice nie są czarodziejami, stąd nie wiedziałam,że jestem inna.
-Hermiona, kolacja!-moje rozmyślenia przerwała moja mama.
Schodząc po schodach na dół, zauważyłam swoich rodziców jak o czymś rozmawiają szeptem.
-Mamo.. Tato, o czym tak dyskutujecie?-zapytałam ciekawa tego co mi odpowiedzą.
Podskoczyli na mój widok i zapadła długa cisza. Po chwili jednak zdali sobie sprawę, że zadałam im pytanie.
-Skarbie, ja z mamą.. wiedz,że jesteśmy z ciebie dumni i nadal cię kochamy.. to,że jesteś inna niż my to nic nie znaczy wiesz? Jesteś wyjątkowa.. Jutro zabierzemy cię po nowe rzeczy do twojej nowej szkoły skarbie.- powiedział to przytulając mnie do swojej piersi.
Zaskoczyli mnie tą wypowiedzią, spodziewałam się mniejszego entuzjazmu, chociaż z drugiej strony znam swoich rodziców i wiem,że zrobią wszystko aby mnie uszczęśliwić.
-Dziękuje wam, jesteście najlepszymi rodzicami.
Po przepysznej kolacji, zrobionej przez moją mamę, udałam się do swojego pokoju, aby zapaść w głęboki sen.
*
Z samego rana Hermiona udała  się z rodzicami, na ulicę Pokątną, ulice na którą dało się przejść za pomocą baru o nazwie ''Dziurawy kocioł''
Była to Ulica, jakiej nigdy dotąd nie widziała w swoim jedynastoletnim życiu.
Słońce połyskiwało na stosie kotłów przed najbliższym sklepem po prawej stronie ''KOTŁY WSZYSTKIE ROZMIARY-MIEDZIANE,MOSIĘŻNE,CYNOWE,SREBRNE- SAMOMIESZALNE -SKŁADANE''. Za to po lewej stronie był sklep z przeróżnymi sowami, '' CENTRUM HANDLOWE EEYLOPA-SOWY-PUCHACZE- SYCZKI, WŁOCHATKI,USZATKI ŚNIEŻNE''-głosił szyld nas sklepem. I było wiele wiele innych sklepów przez które przechodziła.
Były też sklepy z szatami, sklepy z teleskopami, witryny pełne bułeczek ze śledzionami nietoperzy,które Hermiona pierwszy raz w życiu widziała na oczy,stosy ksiąg z zaklęciami, pióra, zwoje pergaminu,butelki z magicznymi napojami,globusy..
-Oh, to Bank Gringota- powiedziała Hermiona
Doszli do śnieżnobiałego budynku,który wyrastał ponad okoliczne sklepy.
Rodzice Hermiony udali się do Banku gdzie pracują gobliny, a sami kazali dziewczynce poczekać na zewnątrz.
*
Po kilku godzinnym spędzeniu na ulicy Pokątnej, Hermiona była naładowana po brzegi przeróżnych książek, pliki zwoju pergaminu,różdżki, oraz szat, w których będzie na co dzień po szkole Hogwart.
Miała też, 'pieniądze' czarodziejów, Galeony, Sykle i Knuty. Szybko zrozumiała,że siedemnaście sykli to jeden galeon, a dwadzieścia jeden knutów to sykl. Była bardzo bystrą dziewczynką, która zawsze była prymuską w szkolę. Po wróceniu do mieszkania, Hermiona szybko pobiegła z torbami do pokoju, od razu wyciągając książki i ucząc się ich na pamięć.
Zapowiadała się długa nieprzespana noc.
*
Ostatni miesiąc w domu Hermiony, był bardzo napięty.
Mama dziewczynki, chciała spędzać z nią każdą wolną chwilę, wiedząc,że zbliża się ten wyczekiwany moment, w którym będzie musiała opuścić dom na rok aby zamieszkać w szkole Hogwart i uczyć sie zupełnie innych rzeczy niż inne dzieciaki w jej wieku. Nie wiedzieli jak to będzie, i czy będą mogli się z nią kontaktować. Hermiona za to była bardzo podekscytowana,pójściem do nowej szkoły.Przeczytała wszystkie książki nowych przedmiotów, oraz o Szkole Hogwart. Wiedziała,że będzie mogła wysłać do rodziców sowę, albo że przejście na peron dziewięć i trzy czwarte jest za bramką między dziewiątym a dziesiątym peronem. Wiedziała większość o Szkole, ale nie wszystko.
Ostatniego Dnia sierpnia,Hermiona uznała, że najwyższy czas porozmawiania z rodzicami o komunikacji przez cały rok. Schodząc do kuchni zauważyła rodziców dość smutnych, zrozumiała dlaczego bije od nich smutek.
-Mamo.. Tato, kocham was dobrze o tym wiecie, cieszę się,że jadę do Hogwartu. Ah w sprawie rozmów przez ten rok szkolny, będę przesyłać wam szkolną sowę. Tak Komunikują się czarodzieje między sobą.- powiedziała podchodząc do nich bliżej, i przytulając ich mocno- Za nim się obejrzycie będę spowrotem w domu.-dodała widząc, jak mamy warga niebiezpiecznie drży.

Po odbytej rozmowie wszyscy poszli do swoich pokoi, raz po raz całując się i życząc dobrej nocy.
Tej nocy Hermiona była zbyt podekscytowana aby myśleć o spaniu,nie stresowała się, była szczęśliwa, i zastanawiała się czy lekcję będą wspaniałe.-mam nadzieję- szepnęła i po chwili odpłynęła w sen.
*
Nazajutrz, Hermiona obudziła się dosyć wcześnie  z podekscytowania. Szybko  założyła na siebie dżinsy,szarą koszulkę , spakowała ostatnie książki, zwoje pergaminu, kociołek i eliksiry. Za nim się obejrzała wielki kufer był ładowany do bagażnika.
Przed dworzec na King's Cross zajechali o dziesiątej trzydzieści pięć. Ojciec Hermiony wtaszczył kufer na wózek bagażowy, który sam pociągnął aż na perony. Hermiona była wdzięczna tacie, ponieważ dość dużo ważył jej kufer, a ona była malutka i szczupła. Stając między dziewiątym a dziesiątym peronem, ostatni raz pożegnała się z rodzicami i udała się prosto przed siebie na białą barierkę. Wiedziała,że nikt nie powinien jej zobaczyć, ponieważ czytała o tym w książkach.
Szła prosto na barierkę- barierka była coraz bliżej, zamknęła oczy i.. otworzywszy oczy ujrzała inny peron.. peron dziewięć i trzy czwarte.
_________________________________________

Tadam! jest pierwszy rozdział i jestem strasznie z niego zadowolona. Jestem taka podekscytowana, mam nadzieję że i wam się równo mocno spodoba jak mi.
Czekam na wasze ciepłe komentarze!