Strony

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

*Tiara Przydziału*

Wysiadając z pociągu ,Hermiona była bardzo podekscytowana, ale i też zmartwiona, tym do jakiego domu się dostanie. W szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart , przydzielają uczniów, do swoich domów, w których będą spać,uczyć się, mieszkać przez cały okres szkolny, przez całe okrągłe siedem lat. Dlatego też, Hermiona była tak przyjęta, tym do jakiego domu, się dostanie. Traktowała to jak kolejny test, który musi jej wyjść dobrze. Były to domy, czarodziejów którzy stworzyli Szkołę Hogwart, byli to wybitni zdolni czarodzieje.
Helga Hufflepuff, Rowena Ravenclaw, Godryk Gryffindor oraz Salazar Slytherin. Hermiona nie wiedziała, w jaki sposób będą przydzieleni do domów, dlatego zna wszystkie zaklęcia na pamięć, jak i niektóre sama przetestowała. Żołądek pod skoczył jej do gardła, jej twarz zrobiła się blada jak trup.. A co jak.. Będę musiała się .. Z kimś.. Zmierzyć?.. OH..- zapytała się w myślach.- przecież mi się nie uda i... Odeślą mnie  z powrotem do domu...- takie myśli krążyły jej po głowie, przez całą drogę do drzwi pociągu.
Jej dalsze myśli ,które były nie do zniesienia, przerwał silny głos, odbywający się od wielkiego, włochatego mężczyzny.
-Pierwszoroczni! Pierwszoroczni! Za mną! Ruszać się!.. - krzyczał,próbując przekrzyczeć falę, podniecenia. Dziewczynka, jakby wyrwana ze snu, przypomniała sobie o chłopcu, który towarzyszy jej w drodze, kawał czasu. Już chciała go przeprosić za zapomnienie o całym bożym świecie, ale gdy tylko się odwróciła w jego stronę, zobaczyła na jego twarzy pełne skupienie i jakby był myślami daleko stąd. Hermionie ulżyło, nie chciała stracić już pierwszego dnia, nowego przyjaciela, który swoją droga był, bardzo miłym chłopcem. Darzyła go szczera sympatią, która nasilała się z każdym momentem. Draco który wrócił do rzeczywistości, zobaczył,że Hermiona jest strasznie spięta a jej kolor skóry nie jest już ładnie zaróżowiony, tylko niesamowicie blady. Nie myśląc za wiele chwycił jej drobną,zimną rączkę i ścisnął w geście pocieszenia.
Hermiona, zaskoczona jego ruchem obróciła głowę w jego stronę, z wypisanym na twarzy zdezorientowaniem. Draco,który zobaczył wyraz jej twarzy, szybko cofnął rękę, oblewając się szkarłatem na policzkach.
-oh Draco.. Nie chodziło mi o to.. Potrzebuje tego.- powiedziała z delikatnym uśmiechem na twarzy, ściskając jego blada rękę.
Draco odwzajemniając uśmiech, całkowicie się rozluźniając ,myśląc o tym co będzie jeśli jego ojciec dowie się,że nie jest w Slytherinie.. Po jego plecach przeszły  ciarki.. Nie.. Nie chciałby wiedzieć. Potrząsnął głową, chcąc zapomnieć o obrazie jego ojca w myślach, zdenerwowanego do szpiku kości.
Draco starał się szybko zapomnieć o jego złym ojcu, który prawdopodobnie byłby skłonny zabić, go tylko dlatego,że nie jest w domu Slytherina. Chłopiec spojrzał na Hermione,która szła obok niego wpatrzona w swoje buty, zamyślona, wydawała się szczęśliwa, jakby podekscytowana. Uśmiechnął się, bardzo, lubił patrzeć, na nią jak jest rozpromieniona. -Ruszać się! Pierwszoroczni!- powiedział olbrzym do wszystkich idących za nim.
Hermiona spojrzała na włochatego, i od razu, spojrzała też na Draco, który wpatrywał się w dziewczynkę z uśmiechem na ustach, dziewczynka odwzajemniła jego uśmiech. Rozmawiali przez całą drogę, która prowadziła nad rzekę. Kilka minut,później zatrzymali się nad wielką rzeką.
Hermiona zobaczywszy,łódki już wiedziała co będą musieli zrobić.. I wcale ten pomysł jej się nie spodobał.
-No.. Cholibka.. pierwszoroczni! Wsiadać!-powiedział olbrzymi człowiek.
Draco wysiadając do łódki patrzył się na Hermione z uśmieszkiem na twarzy
-To co? Wchodzisz? Czy mam cię wepchnąć?-zapytał z drwiącym uśmieszkiem na twarzy.
Dziewczynka skrzyżowała ręce na klatce piersiowej stojąc z wymalowaną na twarzy pewnością siebie,ale wewnątrz nie była taka pewna siebie.
Chłopiec uniósł jedna brew do góry, krzyżując ręce na klatce piersiowej wpatrując się w Hermione intensywnie. Gdy Dziewczynka już nie wytrzymywała jego spojrzenia, chłopiec nagle się obrócił w przeciwną stronę, uśmiechając się pod nosem.
Hermiona, nie wiedząc o co chodzi otworzyła usta aby się zapytać,czy coś się stało, ale za nim miała szanse na to,  Draco obrócił się napięcie, biorąc dziewczynkę w pasie, i wciągając ją do łódki.
-AH!- dziewczynka zapiszczała głośno w geście zmieszania, nie wierzyła, w jego pewność siebie.
Dziewczynka już miała mu wykrzyczeć mu w twarz jak się zachowuje, ale przeszkodził jej w tym stojący przed nimi olbrzym z  szerokim uśmiechem na ustach.
-No cholibka.. Robi nam się tutaj piękna para.. Ale no.. Poczekajcie tak do czternastki co, cholibka..- powiedział patrząc się na Draco i Hermione, z brodatym uśmiechem.
-No pierwszoroczni, RUSZAMY! - olbrzym krzyknął, a łódki zaczęły same płynąc. Hermiona, była zafascynowana tym odkryciem.
Dziewczynka spojrzała w czyste bezchmurne niebo, księżyc oświecał im drogę w stronę Hogwartu. Hermiona spojrzała na chłopca i uśmiechnęła się nieznacznie w jego stronę.

 Po kilkunastu minutach ciszy Hermiona i Draco  zaczęli rozmowę, do którego domu chcieliby zostać przyjęci.
-Wiesz Hermiono.. Bardzo chciałbym zamieszkać w Gryffindorze.. Ale mój ojciec.. Jakby się o tym dowiedział..-powiedział przy tym znacznie  markotniejąc.
Hermiona poczuła się okropnie.. Dlaczego jego ojciec.. Jest taki surowy dla Draco? Dlaczego nigdy mu nie okazał miłości?-pomyślała dziewczynka.
Hermione zalała fala gniewu, na jego ojca. Nie zastanawiając się dłużej,dziewczynka przesunęła się do chłopca
- Draco... Twój ojciec.. Na pewno byłby z ciebie dumny.- powiedziała kładąc głowę na jego ramieniu.. Mówiąc to nie była tego taka pewna ale nie chciała, też mu sprawić większej,przykrości.
Chłopiec uśmiechnął się w stronę dziewczynki z wdzięcznością wypisaną na twarzy.
-Ja  też chciałabym być w Gryffindorze.. Ale byłoby świetnie jakbyśmy razem byli w tym samym domu, prawda?-powiedziała, uśmiechając się do Draco.- ale.. Jeśliby było tak,że jednak nie będziemy z sobą.. Obiecasz mi,że będziemy nadal się przyjaźnić?- dokończyła z stoickim spokojem, w duchu jednak była, spięta  oczekując odpowiedzi.
Draco odwrócił się całym ciałem,w stronę dziewczynki patrząc na nią ciepło.
- OBIECUJE.. Zawsze będę cię LUBIĆ nie ważne,czy będziemy RAZEM mieszkać w domu, czy też nie.- powiedział szczerząc zęby w uśmiechu w stronę dziewczyny.
Hermionie, jakby kamień z serca spadł, to było cudowne uczucie.

Jeszcze długo po tym oświadczeniu Draco i dziewczynka,rozmawiali i spędzali czas na wygłupach.
-uwaga! Schylić głowy!- zawył olbrzym, ponieważ płynęli prosto przez most.
-Hermiono.. Spójrz- Powiedział Draco wskazując jakiś punkt palcem. Dziewczynka odruchowo, obróciła się napięcie patrząc w pokazany punkt.
-Woah..- Hermionie tylko udało się westchnąć.. Żadne słowa nie przechodziły jej przez gardło.
Na wskazanym przez Draco punkcie ukazał się Wielki Zamek. Dziewczynka wiedziała,że to jest szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
Hermiona i Draco uśmiechnęli się w swoją stronę.
Łódki podpłynęły w stronę brzegu.
-No pierwszoroczni! Wyskakujemy!- krzyknął brodaty, w stronę dzieci.
Wszyscy wysiedli i udali się w stronę głównego wejścia.
- no, cholibka.. Zostawiam was.- powiedział wielki człowiek.
-Dziękuje ci Hagridzie.. Pozwól,że ja się teraz nimi zajmę.- powiedziała chuda pani o czarnych jak węgiel włosach, w zgniło zielonej szacie, i kapeluszu na którym znajdowała się fretka.
- zaraz wejdziemy do Głównej Sali, ale na początku poprawcie swoje szaty..- tu znacznie spojrzała na chłopczyka z okropną ropuchą w rękach.- oraz dopilnujcie aby jakoś wyglądać. Jestem profesor...
-MC.GÓWNO! PROFESOR MCGÓWNO! HA HA HA HA!- usłyszeli okropny głosił nad ich głowami. Wszyscy zwrócili głowę na dużego ducha, poplamionego krwią. Hermiona była przerażona, jeszcze nigdy nie widziała ducha.
-IRYTKU! ZJEŻDŻAJ MI STĄD! I TO JUŻ!- krzyknęła starsza pani, z wyraźnym potępieniem w głosie.
- Jestem profesor McGonagall, uczę tutaj transmutacji, oraz jestem opiekunką domu Gryffindora.- powiedziała, z spokojem.- a teraz za mną.-dokończyła krocząc śmiało do głównej sali wejściowej.
Wchodząc do sali zauważyli cztery wielkie stoły, które były rozdzielone na  dwa, po lewej, i dwa po prawej stronie.
Na samym końcu stał długi stół, dla nauczycieli, jak i dyrektora tej szkoły.
- jak wyczytam wasze, nazwiska siadacie na tym o to krześle-pani profesor wskazała na niewielki stare krzesło.- oraz wkładacie na głowie tiarę przydziału- dokończyła.
Hermionie, ulżyło na sercu, ponieważ, nie musiała walczyć !
Gdy Hermiona, powoli się rozluźniała, usłyszała swoje nazwisko.
-Granger!- zawołała McGonagall.
Hermionie włosy stanęły dęba, a jej ręce zaczęły się pocić.. Szybko spojrzała na Draco, i podeszła do krzesła. Chwyciła tiarę przydziału, i włożyła ją sobie na głowę.
-Hm.. No no.. Widzę DUŻO ODWAGI, dużo pracowitości, lojalności wobec tego.. -GRYFFINDOR!- zawyła stara tiara.
Hermiona, spojrzała na chłopca uniosła kciuki w górę, i podeszła do stołu, w którym wybuchł gwizd, śmiechy , i oklaski.
Zaraz po przedstawieniu się, usłyszała wywoływanie kolejnych osób.
-MALFOY!- krzyknęła pani profesor.
Hermiona zamarła, trzymając mocno kciuki aby był przydzielony do jej domu.
-SLYTHERIN!- wykrzyknęła tiara.
Hermiony wzrok i Draco się spotkały, wyglądali na smutnych, ale od razu obraz z przed kilkunastu minut o obietnicy, ukazał się im w głowie, i już wiedzieli..,że będzie ciężko.. Ale kto powiedział, że nigdy miało nie być?.

------
Koniec! Oto trzeci rozdział.. Pisałam go drugi raz, ponieważ, za pierwszym razem mi się usunął.. Czekam na wasze cieple komentarze. Miłej nocy, albo i Dnia. xx



2 komentarze:

  1. Jak uroczo, haha! Już ich shippuje i czekam na kolejny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń