Strony

sobota, 5 listopada 2016

*Złapani*

Od kłótni Draco I Hermiony w Wielkiej Sali  minęły pełne dwa tygodnie. Przez ten czas, zdążyli się 'pokłócić' trzydzieści razy. W szkole Magii i Czarodziejstwa, każdy wiedział,że Hermiona z Draco, nie lubią się.. wręcz nienawidzą. Każdy nauczyciel, każdy uczeń wiedział,że Slytherin i Gryffindor nienawidzili się ze szczerego serca, od pokoleń. Właśnie te domy, rywalizują ze sobą dosłownie we wszystkim, nawet o oceny. Lecz, Malfoy i Hermionka tak naprawdę lubili, się od pierwszego spotkania na peronie dziewięć i trzy czwarte. Udawali,że się nienawidzą, ponieważ dowiedzieli się,że ich domy, nie zniosłyby porozumienia się między sobą. Poza tym, mieliby problemy ze swoimi współlokatorami. Dlatego właśnie wpadli na pomysł,udawania sprzeczek. W Hogwarcie, jeszcze nigdy nikt tak, często się nie kłócił ze sobą. Zawsze kłócili się o głupoty, a najczęściej robili to w Wielkiej Sali, przy wszystkich. Jednakże, zawsze po kolacji, spotykali się na błoniach, albo na szczycie wieży. Tak i było dzisiejszej nocy, Draco, który właśnie skończył swój posiłek, wstał od stołu,zamierzając udać się na błonia. Dzisiejsza noc miała być ciepła.
-Malfoy.. gdzie tak będzisz?- zatrzymał go głos,jego kolegi Blaise'a.- Draco odwrócił się w stronę, kolegi i rzekł- Muszę coś załatwić.. za niedługo wrócę, nie czekaj na mnie. Cześć- odwrócił się,z zamiarem opuszczenia Wielkiej Sali. Idąc, ukradkiem spojrzał w stronę Hermiony,która sama wpatrywała się w niego oczarowana. Dał jej do zrozumienia,że zamierza się z nią spotkać. Dziewczynka, lekko kiwnęła głową, wyrażając w ten sposób aprobatę.
Dziesięć minut później, Hermiona opuszczała Wielką Salę, w celu spotkania się z Draco.
Była bardzo, podekscytowana tym spotkaniem,ponieważ przez cały dzień praktycznie się z nim nie widziała,no nie licząc lekcji, i śniadania.
Wychodząc na błonie, dziewczynka zobaczyła Malfoya, który czekał na nią, opierając się o ścianę budynku. Chłopiec uśmiechnął się w jej stronę, był tak samo podekscytowany jak ona.
-Cześć Herm- przywitał się z nią Draco
-Cześć Malfii- odpowiedziała, uroczo się uśmiechając.- Draco, spojrzał na nią z udawanym oburzeniem, dobrze wiedziała,że nie znosił tego przezwiska, mimo to ciągle używała tego, zdrobnienia.
-Dobrze wiesz,że nie lubię jak mówisz do mnie MALFI.. proszę przestań- powiedział, wpatrując się w dziewczynkę, z udawaną złością wymalowaną na twarzy.
-Oczywiście,że wiem..- powiedziała z minimalnym uśmieszkiem na twarzy..- Ale.. lubię jak się złościsz- dokończyła, nie mogąc się powstrzymać wybuchnęła gromkim śmiechem, widząc jego zaskoczoną minę.
-Hermiona! Ciszej!... jeszcze ktoś nas zobaczy- krzyknął szeptem, z wyraźnym strachem wymalowanym na twarzy.
Malfoy miał rację, mówiąc,że ktoś może ich usłyszeć śmiech Hermiony, był bardzo głośny i pobudził nawet setki ptaków, które wyleciały zza koron drzew, ciekawe kto śmiem przeszkadzać im w głębokim śnie. Dziewczynka, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, szybko zakryła sobie usta ręką.
Stali pogrążeni w ciszy, nasłuchując czy przypadkiem nikt nie idzie sprawdzić, kto tak głośno się śmiał, wieczorem na błoniach. Po kilku minutach, gdy wiedzieli,że nikt ich nie przyłapie, nie mogli nie odetchnąć z ulgą uśmiechając się przy tym promiennie.
Dziewczynka, patrzyła się na Dracona z malutkim uśmiechem, a jej buzia okazywała skruchę.
-No już.. przepraszam, że tak się oburzyłem wiesz dobrze, że nie chciałem..- wyznał chłopiec, podchodząc do dziewczynki z rozłożonymi rękoma z zamiarem przytulenia jej.
Dziewczynka zmniejszyła przestrzeń będącą między nimi, i wtuliła się w chłopca.
Nie wiedzieli ile, stali na błoniach wtuleni w siebie, jedyne co wiedzieli, to,że jest bardzo przyjemnie.
Jednak, piękne chwile nie trwają wiecznie, i w końcu musieli się od siebie oderwać.
-Herm, musimy już iść... jak który z nauczycieli nas przyłapie, nie będzie za wesoło- powiedział, niechętnie odrywając się od uścisku dziewczynki.
Wiedziała,że ma rację, dlatego pozwoliła się mu wypuścić z rąk.
-Jasne-odparła ze sztucznym uśmiechem. Odetchnęła głęboko w jego ramię,ostatni raz spojrzała w jego piękne oczy, i odeszła bez słowa zmierzając do zamku. Draco wpatrywał się w oddalającą się Hermionę, dopóki nie zniknęła za wielkimi mosiężnymi drzwiami Hogwartu.
-Eh.. gdybyś tylko wiedziała..- szepnął,patrząc w stronę w której dziewczynka jeszcze nie tak dawno stała. Wyrwał się ze swoich myśli, po czym sam udał się w stronę Zamku.

Następnego dnia, Hermiona zaspała na śniadanie,i teraz schodziła po schodach głodna i spiesząca się na Zielarstwo do pani Sprout.
-Jak ja mogłam zaspać.. jak ja mogłam..- mruczała do siebie cicho pod nosem, zła na samą siebie za taką niesubordynację. Chwilę później Hermiona, wchodziła do cieplarni z numerem 3.
-Przepraszam za spóźnienie.- rzekła w stronę pani Sprout, a na jej bladą twarz wkradły się dwa rumieńce wstydu.
-Oh.. Panno Granger, oczywiście proszę stanąć z panem Malfoyem.- powiedziała, uśmiechając się.
Wszyscy na te słowa zamarli,wiedząc,że Draco i Hermiona.. nie przepadają za sobą.
-CO!?- krzyknął Draco,  udając oburzonego, tym pomysłem- NIGDY!.- dokończył wściekle przy tym dysząc.
-PANIE MALFOY! NIE MA PAN WYBORU!.. JUŻ PANNO GRANGER PROSZĘ STANĄĆ Z DRACO.- krzyknęła pani sprout wkurzona do białej gorączki.
Hermiona podeszła do niego z wyraźną odrazą na twarzy, a reszta klasy wreszcie odwróciła od nich wzrok i pani mogła wreszcie zacząć w spokoju lekcje.
Draco, wziął rękę pod stół i splótł swoją rękę z ręką Hermiony.
Dziewczynka delikatnie  się uśmiechnęła. Patrząc czy przypadkiem nikt nie widzi jej dziwnego zachowania.
-Dzisiaj na szczycie wieży.. po tej lekcji- szepnął chłopiec  odwracając się z zamiarem wzięcia doniczki.
-Mhm..- odszepnęła Hermiona kiwając głową,że jest na 'tak'

Pięć minut później lekcja z zielarstwa dobiegła końca, i chłopczyk został zmuszony do odplątania ich rąk.
Wyszli bez słowa, skręcając w przeciwne strony prowadzące do klas.
Hermiona przez następne lekcje nie mogła się skupić na niczym innym, odliczała każdą godzinę do spotkania z Draco, nie mogła się doczekać tak bardzo, co nie było do niej podobne.
Wreszcie, została jej ostatnia godzina, i to była lekcja z profesorem Snapem, Eliksiry.
Miała tą lekcje z Draco, a więc była to jej ulubiona lekcja.
Profesor Snape, był bardzo ostrym nauczycielem, który faworyzował swój dom, czyli w tym przypadku Slytherin.
-Dzisiaj zrobicie eliksir miłości. No to do dzieła.!- krzyknął i wszyscy zabrali się za ten wywar.
 Kilka minut później Hermiona dostała 10 punktów dla Gryffindoru, i opuszczała klasę w bardzo dobrym nastroju, bo za chwilę zobaczy się z Malfoyem.
Chłopiec idąc na szczyt wieży, miał na buzi uśmiech, stęsknił się za dziewczynką, tak bardzo..
-Oh wreszcie..- powiedział, gdy zobaczył czekającą już dziewczynkę.
-Tak, dzisiaj było tyle spraw i nie mogłam się docz...
-CZEGO NIE MOGŁAŚ SIĘ DOCZEKAĆ?- przerwał jej Blaise- dziewczynka spojrzała zszokowana, jego pojawieniem się na wieży.
Blaise wyraźnie z siebie dumny, podszedł do Hermiony czekając aż dziewczynka się odezwie. Nie mogła.. była zamurowana. Stała jak słup
- Z KIM ROZMAWIAŁAŚ?- zapytał śmiejąc się cicho..
Draco pobiegł szybko za posąg gargulca, i nasłuchiwał ich rozmowę.. czekał co się wydarzy..
Wiedział jedno.. będzie źle.
_________________
No i jest Kolejny rozdział!.
Przepraszam że taki krótki, ale nie mam weny,
i wiem,że długo nie pisałam, ale jest tyle nauki!
Miłego czytania .x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz